Była sobie miseczka...



Ot taka skromna sobie stała. Uformowana z kremowej gładkiej gliny. Klimatyczna. Taka ... jakby tu wytłumaczyć... śniadaniowa:) Wstajesz rano, bierzesz do rączki, napełniasz jogurtem, maślanką, mlekiem czy co kto woli a do tego owoce, a może musli, a może warzywa i łycha. Mała miseczka jednoosobowa. Niestety feler w tym, że nie dojechała do domu. Szkło na dnie ma ryskę. Jest pęknięte? Zapewne. No nic. Można tylko pooglądać jakie ma piękne kolory.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz