zupełnie nieplanowanie - wpadł mi w ręce niepotrzebny nikomu kafel łazienkowy...
No i jak zwykle - nasza miłość do wymyślenia czegoś nowego dała znać o sobie.
Sprawiłam sobie malutką paletę i zakupiłam deseczki, kantóweczkę i kątowniki, mnóstwo śrub, klej montażowy do drewna i trochę gwoździ.
Kółka też nabyłam ale na razie ich nie mocuję, może za chwilę...
Dobrze, że książę małżonek jest wyrozumiały!
... prace odbywały się na szlaku komunikacyjnym w przedpokoju... wióry były wszędzie...
pomalowany, z decoupage-owymi akcentami ziół i kilkoma napisami, postarzony nieco i polakierowany
No i efekt jest taki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz